Przejdź do głównej zawartości

Narko Spowiedź - dzień 9


SPOKOJNIE SYNU, JEDZIEMY TYLKO PO TOWAR

Mam tę scenę przed oczami. Zerkam we wsteczne lusterko i widzę w nim syna, który ukradkiem na mnie spogląda. Nie domyśla się, gdzie jedziemy, choć zorientował się, że złamałem schemat powrotu z lekcji angielskiego do domu. Inna trasa, czas podróży no i znajomy, którego widział pierwszy raz na oczy. Wówczas do swojej kolekcji zjebanych akcji dołożyłem kolejną. Żeby zamotać sobie temat, musiałem się szybko uwinąć i przez to, prosto z jego dodatkowych zajęć, lecieć, odebrać temat. To był kolejny klocek w układance rzeczy, których kurwa nigdy nie zrobię, a jednak jakimś cudem zrobiłem.

Zaczyna się zawsze niewinnie. Nigdy nie wezmę w środku tygodnia, nigdy nie wsiądę do auta naćpany, nigdy nie wezmę kreski przy dzieciach, nigdy to, nigdy tamto, aż w pewnym momencie orientujesz się, że w zasadzie z tej coraz krótszej listy rzeczy, który na pewno nigdy nie zrobisz, będąc uzależnionym od dragów, to zostało w zasadzie wzięcie w żyłę. Trochę przekoloryzowałem, ale z drugiej strony, tych zachowań, które wydawały mi się jakiś czas temu nie do zrobienia, po jakimś czasie robiłem bez większej refleksji.

Jazda z dzieckiem do typa, który mi zamotał temat, to kolejna rzecz, której się wstydzę. Zacząłem tekst od tego, że w lusterku swojego auta widziałem Jego oczy. Małe oczka, które patrzą na tatę z ufnością. Syn przyszedł na świat, bo ja postanowiłem wziąć na siebie odpowiedzialność za to, że będę dla niego oparciem. Że będzie mógł mi ufać i wierzyć w to, że tata "da radę".

Tata się stara i wiem, że muszę wykazać się dla siebie współczuciem, przeszłość traktować jak lekcję i coś, co już było i nie da się zmienić. Mam wpływ na to, co tu i teraz. To co napisałem kilka linijek wcześniej, też jest już przecież przeszłością. To, że chcę się pochwalić tym, że dziś mija 9 dzień, w którym nie wziąłem narkotyków, to też już przeszłość. Ale ona ma znaczenie i ja nie chcę od niej uciekać.

Pokornie przyznaję się do tego, co zrobiłem źle i mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Narko spowiedź - dzień 0

     Jestem osobą uzależnioną od narkotyków. Podejmującą próby wyjścia z nałogu. Chcącą tej zmiany jak żadnej innej w swoim życiu, a jednocześnie czyniącą tak wiele, aby wszystko spierdolić. I to nie tylko sobie, bo odpowiadam też za dwójkę swoich dzieci, które mogę pociągnąć ze sobą w dół. O partnerce nie chce nawet wspominać, bo ilość empatii, którą mi okazuje, jest ogromna. Na szczęście albo nie zna, lub woli udawać, że nic nie wie na temat najlepszego sposobu na to, jak skutecznie wstrząsnąć osobą uzależnioną. Wiecie, o czym pisze? Rozstanie. Brutalne, nagłe, bez ciągłego dawania kolejnej szansy. Z tym jednak lepiej się nie będę wychylać.      No dobrze, co ja tutaj właściwie staram się stworzyć. Jeżeli wszystko wypali, chcę codziennie publikować opis swojego dnia, w którym opiszę pewnie swoje boleści, rozterki, wrócę do przeszłości i przede wszystkim dzięki temu może w końcu sam sobie pomogę. A jeżeli przy okazji znajdzie się choć jedna osoba, która c...

Narko Spowiedź - dzień 1

WARTO SIĘ LECZYĆ      Dobra, mija pierwszy dzień mojej trzeźwości. Jest dobrze, co nie? Tak jak pisałem na wstępie w swoim pierwszym wpisie (dzień 0), zeszmaciłem się na maksa. Kryształ, Andrzej, mieszanka wszystkiego, co było dostępne. Porcje takie, że nie dziwota, iż pierwszy raz mam dwudniowy zjazd. Kurwa, nie polecam. Tym bardziej jestem przekonany, że rację mają wszelkiej maści zaprawieni w bojach alkusy albo narkomani, w stanie trzeźwości, którzy na własnych przykładach podają, że ogarniesz się tylko wtedy, kiedy jebniesz solidnie o dno. Zobaczymy, jak będzie ze mną. Póki co szczękościsk trwa już dwa dni. Tego jeszcze nie grali. W żołądku mam armagedon. A jak na narkomana z klasą przystało, to ja przecież jestem cały czas ojcem na etacie, pracownikiem, partnerem i tak dalej.      Nie wiem, jak długo jestem w stanie tak ciągnąć, żeby to się nie wydało, ale według tego, co mi podpowiada organizm, to może nie zaliczkę wpadki, bo wystrzelonego mnie ktoś ...

Narko Spowiedź - dzień 3

MÓZG SIĘ OCZYSZCZA Trzeci dzień kończę w trzeźwości i na względnym luzie. W porównaniu z tym, co przechodziłem dobę i dwie temu, to jest wręcz zajebiście. Pierwszy raz jednak, o czym przekonuję się niemal w każdej godzinie, nigdy tak długo nie byłem zrobiony. Wiadomo, że nie ma tego efektu wow jak po kresce, ale cały czas mam mocny szczękościsk i w niektórych sytuacjach w pracy, lub na ulicy, ewidentnie nie trzymam ciśnienia, albo, co lepsze, mówię do szefa takie rzeczy, których w życiu bym na trzeźwo nie powiedział. Sprawdza się teoria, że uzależniony na nawrocie będzie chciał nadrobić stracony czas. Nie wiem, ile towaru przepuściłem przez swój nos w ostatnich tygodniach, ale to, jak obecnie się czuje, musi wskazywać na duże ilości. Dziś w nocy oczyszczanie zaczął mój mózg. Brak mi wiedzy, jak fachowo się to nazywa i czy w ogóle ma jakąś nazwę. W skrócie, to po prostu przychodzi taki wieczór, że nagle w trakcie nocy mózg zaczyna mi wibrować. Jakby uderzał o czaszkę. Wówczas ...