SPOKOJNIE SYNU, JEDZIEMY TYLKO PO TOWAR
Mam tę scenę przed oczami. Zerkam we wsteczne lusterko i widzę w nim syna, który ukradkiem na mnie spogląda. Nie domyśla się, gdzie jedziemy, choć zorientował się, że złamałem schemat powrotu z lekcji angielskiego do domu. Inna trasa, czas podróży no i znajomy, którego widział pierwszy raz na oczy. Wówczas do swojej kolekcji zjebanych akcji dołożyłem kolejną. Żeby zamotać sobie temat, musiałem się szybko uwinąć i przez to, prosto z jego dodatkowych zajęć, lecieć, odebrać temat. To był kolejny klocek w układance rzeczy, których kurwa nigdy nie zrobię, a jednak jakimś cudem zrobiłem.
Zaczyna się zawsze niewinnie. Nigdy nie wezmę w środku tygodnia, nigdy nie wsiądę do auta naćpany, nigdy nie wezmę kreski przy dzieciach, nigdy to, nigdy tamto, aż w pewnym momencie orientujesz się, że w zasadzie z tej coraz krótszej listy rzeczy, który na pewno nigdy nie zrobisz, będąc uzależnionym od dragów, to zostało w zasadzie wzięcie w żyłę. Trochę przekoloryzowałem, ale z drugiej strony, tych zachowań, które wydawały mi się jakiś czas temu nie do zrobienia, po jakimś czasie robiłem bez większej refleksji.
Jazda z dzieckiem do typa, który mi zamotał temat, to kolejna rzecz, której się wstydzę. Zacząłem tekst od tego, że w lusterku swojego auta widziałem Jego oczy. Małe oczka, które patrzą na tatę z ufnością. Syn przyszedł na świat, bo ja postanowiłem wziąć na siebie odpowiedzialność za to, że będę dla niego oparciem. Że będzie mógł mi ufać i wierzyć w to, że tata "da radę".
Tata się stara i wiem, że muszę wykazać się dla siebie współczuciem, przeszłość traktować jak lekcję i coś, co już było i nie da się zmienić. Mam wpływ na to, co tu i teraz. To co napisałem kilka linijek wcześniej, też jest już przecież przeszłością. To, że chcę się pochwalić tym, że dziś mija 9 dzień, w którym nie wziąłem narkotyków, to też już przeszłość. Ale ona ma znaczenie i ja nie chcę od niej uciekać.
Pokornie przyznaję się do tego, co zrobiłem źle i mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej.
Komentarze
Prześlij komentarz