PREZENT DLA MAMY
Młodszy syn z uporem maniaka stara się podnieść coś z ziemi. Małe rączki nie ułatwiają tego zadania. Po kilku próbach udaje mu się w końcu skutecznie chwycić dwa małe żołędzie, które lądują w jego kieszeni. To dla mamy - mówi, nic więc dziwnego, że co kilka kroków sprawdza, czy żołędzie nadal są na swoim miejscu. Jego malutka dłoń znika co rusz w kieszonce od spodni, czasem mam wrażenie, że jest w stanie wcisnąć do niej rękę aż po sam łokieć. Bezpiecznie docieramy do auta, syn siada w fotelu. Muszę bardzo uważać, wykonywać delikatne ruchy, niczym chirurg podczas zabiegu. Zapinając go, nie chcę, aby żołędzie, które teraz trzyma w ręce spadły na ziemię. Ruszamy do domu.
Zerkam co chwilę we wsteczne lusterko, na światłach patrzę ukradkiem, jak lustruje te dwie małe kulki. Nie wiem, co sobie myśli, ale na pewno jest szczęśliwy. Uśmiecham się do niego, on odwzajemnia uśmiech. Dojeżdżając do domu, daję znać partnerce, żeby wyszła przed bramę: "syn ma dla Ciebie niespodziankę" - mówię.
Wspaniała scena rozgrywa się chwilę później. Mój kochany trzylatek wręcza mamie dwa żołędzie. Dołącza do tej sceny starszy z synów. Byłoby zbyt pięknie, gdyby i on wpisał się w ten idealny scenariusz. Kuksańcem wybija bratu z głowy ckliwe sceny. Nie ma w tym jednak negatywnej energii. Na swój sposób każdy chce znaleźć dla siebie choć trochę miejsca przy boku kochanej mamy. Zawalczyć o jej uwagę.
No właśnie, uwagę...
Słowo klucz. Czy na bombie byłbym w stanie z tak błahej na pierwszy rzut oka sprawy, jak zebranie z parku dwóch starych żołędzi, napisać ten krótki tekst? Na pewno nie. Czy doceniłbym piękno ukryte w prostocie? Na pewno nie.
Byłem trzeźwy i przeżyłem tamtą chwilę z należytą uważnością.
Była ona jedyna i się już więcej nie powtórzy.
Zostanie ze mną na długo.
Komentarze
Prześlij komentarz