CUDOWNY CZAS Z DZIEĆMI
Od kiedy zacząłem pisać ten swój dziennik, zauważyłem, że numerem jeden wśród moich wartości, jest moja rodzina. A dokładnie dzieci. To oczywiście może brzmieć trochę zabawnie, jeżeli ktoś odwinie kilka wpisów wcześniej, gdzie zwierzałem się, iż po torbie potrafiłem jechać z nimi autem... Nie ma jednak szans na zmianę, jeżeli nie wywali się wszystkiego kawa na ławę.
Skupmy się na pozytywach. Dziś zacząłem drugi tydzień swojego urlopu. W poniedziałek uruchomiona została lawina triggerów: dziewczyna cały dzień w pracy i dom miałem tylko dla siebie. Nie napiszę, że w ogóle to na mnie nie podziałało. Z dwie, trzy godziny czułem lekkie napięcie i podszepty z tyłu głowy. Udało się jednak w miarę bez większego stresu to jakoś zwalczyć.
Dużo pomogli mi w tym moi synowie. Wiem już z terapii, doświadczenia własnego i innych uzależnionych, że na każdy dzień trzeba mieć jaki taki plan. Szczególnie dzień wolny. Wybrałem zatem rano kolejny punkt ze swojej listy rzeczy, które chcę zrobić podczas dwóch tygodni urlopu. Po śniadaniu wyjechaliśmy, spacery, zwiedzenie, muzea, cały dzień poza domem. Coś pięknego. Było oczywiście nerwowo, bo ja z zasady jestem nerwowy, no i dochodzi do tego teraz lekkie napięcie, które na pewno u mnie występuje w związku z brakiem narko w krwi. Czasem przekląłem, za głośno się na nich wydarłem, nie jestem z tego dumny.
Koniec końców chłopaki jedzą teraz kolację, zerkam na nich, piszę ten tekst, jestem szczęśliwy i trzeźwy 15 dzień.
Pokornie do przodu.
Komentarze
Prześlij komentarz