Przejdź do głównej zawartości

Narko Spowiedź - dzień 13

DWA LATA NIE PIJĘ ALKOHOLU, NIE PALĘ, NIE BIORĘ SNUSÓW 

Dwa dni temu - 21 sierpnia - minęły dokładnie dwa lata od kiedy nie napiłem się ani grama alkoholu, nie zapaliłem papierosa, lufy oraz nie wsadziłem pod wargę snusa. Nie wiem nawet, od czego zacząć. Zapomnijmy na chwilę o tym, że jestem cały czas uzależniony od narkotyków i z tym jednym uzależnieniem nie potrafię wygrać - (ważny dopisek na końcu tekstu)*. 

Alkohol. Piłem jak każdy, żeby na końcu skończyć z wszywką w dupie. Potrafiłem wypić dziennie nawet litr wódki. Było to chyba z 7 lat temu? Nie miałem jeszcze dzieci, kobita mnie zostawiła, mieszkałem sam i miałem dobrą pensję. Waliłem na potęgę. Doszło do tego, że się zaszyłem i od tamtego czasu nigdy więcej nie napisałem się wódki. Były inne alkohole, ale wódka, którą tak lubiłem, już nie. 

Papierosy. Jak się zaszyłem, to zacząłem palić. Skończyłem na 2 paczkach dziennie. Co wiem dziś? Że to było typowe uzależnienie krzyżowe. Zabawne jest w tym wszystkim to, że do dziś pamiętam tekst kolegi, który na brak opcji picia alko polecił mi ... zajebanie sobie w nos. Odmówiłem, choć narkotyki wówczas nie były mi już obce. A dziś? No właśnie... 

Snusy. Nikotyna pod wargę. Wynalazek popularny w Szwecji. To była z kolei alternatywa na odstawienie fajek i alko. 

Trawa. Towarzyszyła mi w zasadzie od studiów. W tym temacie podobnie jak w narkotykach twardych, miałem podobny schemat brania i zdrowie. Zawsze do spodu i kurwa tak, żeby stracić na peronie z oczu pociąg. 

Ostatecznie skończyło się tak, że jedynym plusem było to, że nie piłem wódki. Bo do 21 sierpnia roku 2023 miksowałem w pewnym momencie wszystko, co było pod ręką. Pewnego dnia moja kobita jasno postawiła sprawę - albo coś ze sobą zrobię, albo to koniec. No to 21 sierpnia 2023 obiecałem jej, że rzucam kurwa wszystko. A jak! Dwa dni później zaczęliśmy dwa tygodnie wakacji - opcja all inclusive. 

Do dziś pamiętam, jak pierwszego dnia powiedziałem, że ja to w sumie nie będę pić dziś tego basenowego sikacza. Nie kupiłem na wakacje również snusów i fajek. Drugiego dnia stwierdziłem, że ja to w sumie całe wakacje na trzeźwo. Wróciliśmy do Polski i postawiłem sobie kolejny cel - miesiąc bez alko, fajek i tak dalej. I co? I kurwa poszło bez żadnego problemu, lamentów i trwa do dziś! 

Z gościa, co walił prawie rok po litr wódki dziennie, miał wszywkę w dupie, palił po dwie paczki fajek dziennie i jarał tyle trawy, że mi się prawie styki popaliły w głowie, jednego dnia jebłem wszystkim. I ani przez sekundę nie żałowałem, nie ciągnęło mnie. 

Jak ten nasz mózg działa? 

Zostały jedynie narkotyki. Tutaj nie potrafię wygrać, ale walczę. 

Pozwólcie, że ten 13 dzień trzeźwości od narkotyków opiszę w ten sposób. Dziś o dragach było mało, ale rzuciłem trochę więcej światła na to, jaką jestem osobą. 

* To, co tutaj opisałem, o wiele łatwiej jest mi pojąć po czasie, dzięki psychoterapii, którą odbyłem (dotyczyła narkotyków) i pracy, którą codziennie wykonuję - fachowe książki, artykuły, medytacja i tak dalej. Pamiętajcie, żeby nie zostawiać nic przypadkowi. Zachęcam do korzystania z pomocy fachowców. Nie leczcie się samodzielnie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Narko spowiedź - dzień 0

     Jestem osobą uzależnioną od narkotyków. Podejmującą próby wyjścia z nałogu. Chcącą tej zmiany jak żadnej innej w swoim życiu, a jednocześnie czyniącą tak wiele, aby wszystko spierdolić. I to nie tylko sobie, bo odpowiadam też za dwójkę swoich dzieci, które mogę pociągnąć ze sobą w dół. O partnerce nie chce nawet wspominać, bo ilość empatii, którą mi okazuje, jest ogromna. Na szczęście albo nie zna, lub woli udawać, że nic nie wie na temat najlepszego sposobu na to, jak skutecznie wstrząsnąć osobą uzależnioną. Wiecie, o czym pisze? Rozstanie. Brutalne, nagłe, bez ciągłego dawania kolejnej szansy. Z tym jednak lepiej się nie będę wychylać.      No dobrze, co ja tutaj właściwie staram się stworzyć. Jeżeli wszystko wypali, chcę codziennie publikować opis swojego dnia, w którym opiszę pewnie swoje boleści, rozterki, wrócę do przeszłości i przede wszystkim dzięki temu może w końcu sam sobie pomogę. A jeżeli przy okazji znajdzie się choć jedna osoba, która c...

Narko Spowiedź - dzień 1

WARTO SIĘ LECZYĆ      Dobra, mija pierwszy dzień mojej trzeźwości. Jest dobrze, co nie? Tak jak pisałem na wstępie w swoim pierwszym wpisie (dzień 0), zeszmaciłem się na maksa. Kryształ, Andrzej, mieszanka wszystkiego, co było dostępne. Porcje takie, że nie dziwota, iż pierwszy raz mam dwudniowy zjazd. Kurwa, nie polecam. Tym bardziej jestem przekonany, że rację mają wszelkiej maści zaprawieni w bojach alkusy albo narkomani, w stanie trzeźwości, którzy na własnych przykładach podają, że ogarniesz się tylko wtedy, kiedy jebniesz solidnie o dno. Zobaczymy, jak będzie ze mną. Póki co szczękościsk trwa już dwa dni. Tego jeszcze nie grali. W żołądku mam armagedon. A jak na narkomana z klasą przystało, to ja przecież jestem cały czas ojcem na etacie, pracownikiem, partnerem i tak dalej.      Nie wiem, jak długo jestem w stanie tak ciągnąć, żeby to się nie wydało, ale według tego, co mi podpowiada organizm, to może nie zaliczkę wpadki, bo wystrzelonego mnie ktoś ...

Narko Spowiedź - dzień 3

MÓZG SIĘ OCZYSZCZA Trzeci dzień kończę w trzeźwości i na względnym luzie. W porównaniu z tym, co przechodziłem dobę i dwie temu, to jest wręcz zajebiście. Pierwszy raz jednak, o czym przekonuję się niemal w każdej godzinie, nigdy tak długo nie byłem zrobiony. Wiadomo, że nie ma tego efektu wow jak po kresce, ale cały czas mam mocny szczękościsk i w niektórych sytuacjach w pracy, lub na ulicy, ewidentnie nie trzymam ciśnienia, albo, co lepsze, mówię do szefa takie rzeczy, których w życiu bym na trzeźwo nie powiedział. Sprawdza się teoria, że uzależniony na nawrocie będzie chciał nadrobić stracony czas. Nie wiem, ile towaru przepuściłem przez swój nos w ostatnich tygodniach, ale to, jak obecnie się czuje, musi wskazywać na duże ilości. Dziś w nocy oczyszczanie zaczął mój mózg. Brak mi wiedzy, jak fachowo się to nazywa i czy w ogóle ma jakąś nazwę. W skrócie, to po prostu przychodzi taki wieczór, że nagle w trakcie nocy mózg zaczyna mi wibrować. Jakby uderzał o czaszkę. Wówczas ...