WYJAZDOWO
Mam dziś wolne od nałogu. Wolne w tym znaczeniu, że cały piątek spędziłem na wyjeździe. Głównie jako pasażer lub kierowca. Nie było czasu na myślenie o ćpaniu. A może chodzi o to, że poza domem i tak nie załatwię sobie tematu, więc zawracanie sobie tym głowy nie ma po prostu większego sensu?
Coś na pewno jest na rzeczy, bo nie raz, nie dwa, jeździłem już na takie wyjazdy jak dziś, wyjazdy służbowe, co trzeba podkreślić i jak tylko miałem co ze sobą zabrać, to nie dość, że zabierałem, to jeszcze chętnie korzystałem. Ilość farta na drodze, czy w miejscu pracy, będąc po zażyciu, lub mając w kieszeni czasem i 50g cukru pudru, do tej pory mnie szokuje. Ludzie mi ufali. Nie tylko ci, z którymi dzieliłem auto, lub wspólną autostradę. Może akurat jechałeś obok ze swoimi dziećmi? A przecież na mnie w domu czekały własne pociechy, szefowie powierzyli mi swoje mienie, firmy, a ja latałem w miejscach publicznych wystrzelony i z tematem w kieszeni.
Pisząc ten tekst, jestem poza domem - na wyjeździe służbowym, co już wiecie. I między tym akapitem a poprzednim aż zrobiłem sobie przerwę w pisaniu. Piszę z telefonu i spaceruję. Skąd przerwa? Myślałem, że dziś napiszę z dwa zdania o tym, że nie biorę już 4 dzień. A tutaj proszę. Głowa niczym na sesji terapeutycznej wyrzuciła z siebie takie oto fakty. A to tylko wierzchołek góry.
Wstydzę się swojego braku odpowiedzialności. Nie tylko za siebie, ale przede wszystkim za innych, którzy mi ufali. Za to, że mogłem zawieść swoją rodzinę. Tata po wypadku samochodowym, pod wpływem i z towarem. Wypadek z własnej winy. Poszkodowani. Sąd. Wyrok. Więzienie. Kobieta i dzieci bez dachu nad głową. Tatuś pełną gębą.
Kończę. Bo aż mnie ciary przechodzą. Konsekwencje. Chcesz czy nie, żeby zrobić krok do przodu, trzeba się z nimi zmierzyć.
Kończymy 4 dzień bez narkotyków.
Mam dziś wolne od nałogu. Wolne w tym znaczeniu, że cały piątek spędziłem na wyjeździe. Głównie jako pasażer lub kierowca. Nie było czasu na myślenie o ćpaniu. A może chodzi o to, że poza domem i tak nie załatwię sobie tematu, więc zawracanie sobie tym głowy nie ma po prostu większego sensu?
Coś na pewno jest na rzeczy, bo nie raz, nie dwa, jeździłem już na takie wyjazdy jak dziś, wyjazdy służbowe, co trzeba podkreślić i jak tylko miałem co ze sobą zabrać, to nie dość, że zabierałem, to jeszcze chętnie korzystałem. Ilość farta na drodze, czy w miejscu pracy, będąc po zażyciu, lub mając w kieszeni czasem i 50g cukru pudru, do tej pory mnie szokuje. Ludzie mi ufali. Nie tylko ci, z którymi dzieliłem auto, lub wspólną autostradę. Może akurat jechałeś obok ze swoimi dziećmi? A przecież na mnie w domu czekały własne pociechy, szefowie powierzyli mi swoje mienie, firmy, a ja latałem w miejscach publicznych wystrzelony i z tematem w kieszeni.
Pisząc ten tekst, jestem poza domem - na wyjeździe służbowym, co już wiecie. I między tym akapitem a poprzednim aż zrobiłem sobie przerwę w pisaniu. Piszę z telefonu i spaceruję. Skąd przerwa? Myślałem, że dziś napiszę z dwa zdania o tym, że nie biorę już 4 dzień. A tutaj proszę. Głowa niczym na sesji terapeutycznej wyrzuciła z siebie takie oto fakty. A to tylko wierzchołek góry.
Wstydzę się swojego braku odpowiedzialności. Nie tylko za siebie, ale przede wszystkim za innych, którzy mi ufali. Za to, że mogłem zawieść swoją rodzinę. Tata po wypadku samochodowym, pod wpływem i z towarem. Wypadek z własnej winy. Poszkodowani. Sąd. Wyrok. Więzienie. Kobieta i dzieci bez dachu nad głową. Tatuś pełną gębą.
Kończę. Bo aż mnie ciary przechodzą. Konsekwencje. Chcesz czy nie, żeby zrobić krok do przodu, trzeba się z nimi zmierzyć.
Kończymy 4 dzień bez narkotyków.
Komentarze
Prześlij komentarz